Komentarze: 1
W szkole jakoś dziwnie było... Patrzyłaś się na mnie podejrzliwie z boku... Czułam takie nie wiem jak to można nazwać, tylko „obgadywanie” mi do głowy przychodzi. Wieczorkiem wstąpiłam do Ciebie- pogadać. Gdy spytałam się Ciebie w pewnej chwili czy jesteś na mnie zła i czy na pewno... Z pełną ironią się uśmiechnęłaś i powiedziałaś „nie”... ale nie odważyłaś mi się popatrzyć w oczy, a gdy Cię do tego zmusiłam... Szybko tego żałowałam... Tyle w oczętach Twych przekłamania widziałam... niech mi ktoś powie, że to jest przyjaźń... Normalnie w twarz wybuchnę temu komuś śmiechem... Tyle w naszej rozmowie było ironii i nieszczerych słów... nie wiem czy chmura gradowa by pomogła... Odejdź albo się zmień bo ja dłużej cierpieć nie potrafię już... Łez już wylewać nad nami nie potrafię... Kochać też już nie... Zaufać tym bardziej... Idź i nie wracaj albo stań na głowie i zrób coś w końcu sensownego... Jak zwykle głupia jestem, jak zwykle żyję nadzieją, choć iskrą, ale zawsze... Niestety to cała ja...